Witam w kolejnym poście. Na początek trochę ogłoszeń parafialnych.
- Na początku chciałam Wam bardzo podziękować. Za te miłe słowa, które pisaliście na asku, za to, że chcieliście poświęcić trochę czasu i poczytać to, co piszę. Dziękuję.
- Ponieważ bloga piszę dla Was chcę, aby tematy były ciekawe. Dlatego po lewej stronie, nad archiwum pojawiła się ankieta z kilkoma propozycjami na posty. Wybierajcie, co najbardziej Was interesuje. Możecie również podawać własne propozycje w komentarzach.
- Już ostatnia rzecz. Chciałabym zrobić Q&A. Pewnie każdy z Was ma jakieś pytanie, które chce zadać. Coś, czego chce się dowiedzieć. Dlatego pytania do mnie możecie pisać w komentarzu lub na asku. Przed pytaniem napiszcie Q&A. Proszę tylko, aby pytania były o jeździectwie, a nie o to, kim jestem. Gdy uzbiera się ich już trochę robię osobny wpis z odpowiedziami. Na asku możecie się też ze mną kontaktować.
A teraz przejdźmy do właściwego wpisu. Kilku z Was napisało, że chce poczytać o aktualnych informacjach. Dlatego dziś temat, który chciałam poruszyć już kiedyś. Bałam się jednak, że będzie zbyt poważny, zbyt smutny. Ale mam nadzieję, że mi wybaczycie.
Od razu chcę też zaznaczyć, że to, co tu napiszę jest tylko moją opinią i rozumiem, że nie musicie się z nią zgadzać.
Do napisania tego wpisu sprowokowała mnie afera, która od kilku dni toczy się na Facebooku. Chodzi dokładnie o ten artykuł. Pewnie o nim słyszeliście, Chodzi o to, że podczas sobotnich gonitw uśpione zostały trzy konie.
Po tej informacji 'końska' część Internetu podzieliła się na dwie części. Pierwsza część mówi, że wyścigi są złe i niedobre. Druga, że wyścigi są najlepszym sportem a jak ktoś się nie zna, to niech się nie wypowiada.
A więc... ja się nie znam. Ale ponieważ lubię łamać zasady, to się wypowiem. A co!
Po której jestem stronie? Po środku.
Wyścigi to też sport. Taki jak skoki, czy ujeżdżenie. Przyznaję, nie lubię go. Po prostu nudzi mnie oglądanie koni galopujących w kółko.
Pierwszą rzeczą, którą trzeba zrozumieć, jest to, że jeździectwo polega na współpracy. W tym sporcie musimy współpracować ze zwierzęciem. Nie możemy mu powiedzieć "Hej, uważaj!" albo "Hej zwolnij bo zaraz się przewrócimy!". Musimy wypracować z nim własny język. Zrozumiały dla obojga. Jednak trzeba pamiętać, że naturalną reakcją w obliczu zagrożenia jest dla konia ucieczka. Jak najdalej. Czasem koń ucieknie do stajni. Lecz gdy zdarzy się to na ogrodzonym torze jedyna droga prowadzi przed siebie. Więc koń ucieka. A jeździec nie ma nam nim żadnej kontroli. Więc mimo szczerych chęci nie może nic zrobić. I wypadek gotowy.
Ale wróćmy do wyścigów. Podobno są niebezpieczne. Ale popatrzmy na WKKW: ogromne stałe przeszkody. Myślę, że jest nawet bardziej niebezpieczne. Wypadki zdarzają się jednak w każdej dziedzinie. Nawet w ujeżdżeniu. Serio. W wyścigach są po prostu bardziej 'spektakularne' (tak, wiem, że nie jest to odpowiednie słowo, ale roumiecie o co chodzi). Również w każdej dyscyplinie znajdzie się coś, do czego możemy się przyczepić: w skokach szarpanie się z koniem i wysokość. W ujeżdżeniu ilość i rodzaj kiełzn.Zawsze jest jakiś minus.
Ale w każdej dyscyplinie wszystko zależy od trzech osób: trenera, zawodnika i właściciela konia. Jeśli oni będą rozsądni wszystko powinno być dobrze. Jeżeli na pierwszym miejscu stawiają dobro konia. Dobierają trening do jego możliwości i czekają z zawodami aż będzie gotowy. Myślę, że nie ma tu nic do tłumaczenia. Powinniśmy tylko pamiętać, aby wybrać rozsądnego trenera stawiającego na metody dobrane do jeźdźca i konia.
Nie możemy oceniać dyscyplin, gdyż wszystko zależy właśnie od tych osób. Widziałam jednak wiele stajni i koni wyścigowych. Są naprawdę niesamowite. Wspaniałe stajnie i zadbane konie. Mają o wiele lepiej niż w większości szkółek. Właśnie-ile wypadków zdarza się w szkółkach? Tylko nikt o nich nie mówi. Ile godzin dziennie pracują tam konie? O tym też nikt nie mówi... Oszczędność na weterynarzu, "bo samo się wyleczy"...
Ciężko powiedzieć, czy wypadki są z winy jeźdźca, konia, czy zupełnie losowe. Pamiętajmy, że nawet najbardziej doświadczeni jeźdźcy popełniają błędy. To też ludzie. Na pewno nie robią tego celowo. Dla nich taki wypadek też jest ogromną stratą. Dużo większą niż dla nas.
Ale co robić, gdy tragedia już się zdarzy? Słuchać weterynarza. To on ma wiedzę. On podejmie właściwą decyzję. Chociażby miała być bardzo trudna. Chodzi o dobro konia. To ono jest najważniejsze. A dlaczego czasem lepiej dla konia jest go uśpić? Żeby nie cierpiał.
W wyścigach biorą udział folbluty. Jest to rasa wyhodowana specjalnie do tego celu. Zabranie anglikowi możliwości galopu jest dla niego największą karą. Zniszczy go psychicznie. Oglądaliście film o Ruffian? Jest to klacz wyścigowa, która przebiegła 50 metrów ze złamaną nogą. Założono jest gips, jednak po wybudzeniu zaczęła galopować i złamała gipsem kolejną nogę. Konieczna była eutanazja. Myślałam, że jest to trochę przesadzone. Jednak trafiłam do stajni w której stoi kilka folblutów po torach, jak i takich które nigdy nie biegały. Sama widziałam konia galopującego po pastwisku pomimo obrażeń. Wiem, że taki koń nie jest w stanie stać spokojnie w boksie. Prędzej sam zrobi sobie krzywdę. Taka jest ich natura. Również folbluty, które nigdy na torze nie biegały po zobaczeniu kawałka wolnej przestrzeni zaczynają galopować. Dlatego czasem lepiej jest uśpić takiego konia niż skazywać go na męczenie się w boksie.
Chciałabym poruszyć jeszcze jedną kwestię. Wiecie pewnie, że nie każdy koń się do wszystkiego nadaje. Jeśli koń nie chce skakać, będzie robić zrzutki i nikt na nim parkuru nie pojedzie. Jeśli koń nie chce się ścigać, będzie przybiegał ostatni i nikt nie będzie na nim startował w gonitwach. Każdy koń startujący w danej dyscyplinie kocha to, co robi.
Mam nadzieję, że wpis się podoba i spełnia Wasze oczekiwania. Zapraszam do głosowania w ankiecie. I koniecznie napiszcie w komentarzu jakie jest wasze zdanie o wyścigach? Bardzo chętnie poznam Wasze opinie zarówno o temacie jak i o wpisie :)
Pozdrawiam,
CzarneLakierki
To ja również się wypowiem i mam nadzieję, że każdy tak zrobi.
OdpowiedzUsuńOsobiście nic takiego nie mam do tego sportu. Tak jak napisałaś wyżej - spot jak sport. Jednak bardzo ważne jest podejście ludzi. Spotkałam się z folblutami, które były po gonitwach. To są konie chore, wykończone psychicznie. Często mają wiele narowów i są niebezpieczne. Jednak wato zaznaczyć, że często jest to wynikiem właściciela a nie samego toru.
Moja przyjaciółka posiada piękną folblutkę, która nie zna torowego życia. Jest ona spokojna i w stadzie dominują raczej kucyki ;)